- Moim zdaniem wyszło bardzo dobrze - odparł z peł¬nym przekonaniem.

  • Fatma

- Moim zdaniem wyszło bardzo dobrze - odparł z peł¬nym przekonaniem.

07 February 2023 by Fatma

Na samo wspomnienie upokarzających uwag Ingrid krew napłynęła Tammy do twarzy. - A moim zdaniem bardzo źle. I jeśli sądzisz, że za¬mierzam potulnie odgrywać rolę gościa twojej kochanki, to bardzo się mylisz. - Ingrid nie jest moją kochanką - zaoponował gwałtow¬nie Mark. - Doprawdy? Nawet jeśli zanadto zaczęła wchodzić ci na głowę i zamierzasz ją zostawić, by znaleźć sobie inną, problem nie znika. Nie patrz tak, znam twoje obyczaje, już mi o nich opowiedziano. Mark aż zatrząsł się z furii. - To są moje prywatne sprawy i nic nikomu do tego! - Niestety, twoje prywatne sprawy stawiają mnie w nie¬przyjemnym położeniu. Niby chcesz, żebym była domow¬nikiem i członkiem rodziny, a tymczasem Ingrid zachowuje się wobec mnie jak pani domu wobec uciążliwego gościa, każdym słowem dając mi odczuć moją niższość. Czy każda twoja snobistyczna przyjaciółka będzie mną pomiatać i wbi¬jać mi szpile? - Ona wcale tobą... - Daruj sobie. Nie zapominaj, że jestem córką Isobelle. Rozpoznaję takie osoby na kilometr. Co gorsza, twoje po¬stępowanie zaszkodzi Henry'emu. Prowadzisz się niemoral¬nie, dasz mu zły przykład. - Nie wierzę własnym uszom! - Przykro mi, ale ktoś musiał ci to wreszcie powiedzieć. Sam widzisz, że nie możemy mieszkać pod jednym dachem. Albo znajdziesz nam inny dom, albo wracam do Australii. - Nie, to ja wracam do siebie, a ty zostajesz tutaj. Zapadła głucha cisza, przerywana jedynie skrzypieniem koła taczki, którą nieopodal pchał pomocnik ogrodnika. - Wyjeżdżasz? - spytała w końcu Tammy. - Tak, gdy tylko załatwię wszystko, co jest tu do zała¬twienia. - I zostawisz mnie samą? - Nie, przecież masz kilkanaście osób służby. Tammy ze zgrozą rozejrzała się dookoła. - Zamierzasz dać nogę i zostawić mnie z tym całym kramem? Nikt nigdy nie śmiał odzywać się do niego w podobny sposób! Czy ona zapomniała, że zwraca się do księcia ze starego europejskiego rodu? I ta jej angielszczyzna... - Nie daję żadnej nogi. I nie ma potrzeby histeryzować. Będę niedaleko, Renouys leży kilkanaście kilometrów stąd, wspominałem ci o tym. - I stamtąd zamierzasz rządzić? Czemu nie stąd? - Ponieważ tak naprawdę jestem inżynierem, projektuję tamy, zbiorniki wodne, systemy kanałów nawadniających. Nie zamierzam rezygnować z mojej pracy. Tammy parsknęła gniewnie. - Ciekawe! Czy mam ci przypomnieć, że ja jestem den¬drologiem i musiałam zostawić swoją ukochaną pracę? - Możesz ją zacząć w każdej chwili. Tutaj. - A ty nie możesz tutaj robić tych swoich projektów? - zaatakowała. - Teoretycznie tak, ale nie widzę potrzeby... - Ale ja widzę! Nie umiem zarządzać posiadłością, w dodatku tak wielką! Mark wykonał niecierpliwy gest ręką. - O to się w ogóle nie martw. Tu wszystko kreci się samo. - Tak, pani Burchett opowiadała mi, jak dobrze wszyscy na tym wychodzą - skwitowała z gorzką ironią. Zirytował się. Najpierw kamerdyner wsadza nos w nie swoje sprawy, teraz ochmistrzyni... Ładne rzeczy. - Pani Burchett powinna trzymać język za zębami. Re¬szta służby też! - Nie, właśnie powinni mówić, co ich gryzie i co jest nie tak - odpaliła coraz bardziej rozzłoszczona Tammy. - Od dzie¬sięciu lat wszystko się sypie. Ani Franz, ani Jean-Paul nie wzięli na siebie żadnej odpowiedzialności nie tylko za sprawy państwa, ale nawet i za sprawne zarządzanie własnymi dobrami. Posiadłość jest na skraju ruiny, choć jeszcze nie widać tego tak wyraźnie. Pańskie oko konia tuczy, powtarza pani Burchett, a ja się z nią zgadzam. Tymczasem ty też umywasz ręce i wra¬casz do swoich zbiorników wodnych. - O, przepraszam - zaperzył się Mark. - Akurat ja nigdy nie chciałem... - Brać na siebie odpowiedzialności? - wtrąciła z furią. - Tak, wiem. Podobno przez całe życie uciekasz przed an¬gażowaniem się w cokolwiek. Pani Burchett mówi, że to przez tę historię z twoją matką. Mark przybladł. - Co wiesz o mojej matce? - syknął przez zaciśnięte zęby. - Popełniła samobójstwo, gdy wyszło na jaw, że twój ojciec ma romans ze swoją bratową, matką Franza i Jeana-Paula. Miałeś wtedy dwanaście lat. Twój ojciec niedługo potem zapił się na śmierć. Podobno znienawidziłeś całą ro¬dzinę, obarczając ich winą za tę tragedię. Ochmistrzyni powinna wylecieć z roboty, pomyślał. I to natychmiast. Moment, przecież tylko powtórzyła to, o czym i tak roz¬pisywały się żądne sensacji kolorowe pisma. Cała ta sprawa od dawna była tajemnicą poliszynela. Tammy ochłonęła nieco. Chyba się zagalopowała. - Przepraszam, nie powinnam była o tym wspominać. Zrozum jednak, co próbuję ci powiedzieć. Tym miejscem musi wreszcie zacząć ktoś zarządzać. Nie można znów zostawić tych ludzi zupełnie samych i zawieść ich tylko dla¬tego, że w przeszłości... Tym razem wybuchnął Mark. - Dosyć! Moja przeszłość nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu chcę wrócić do siebie. Nie zamierzała ustąpić. Nie tylko zamek i służba po¬trzebowali Marka. Ktoś musiał przygotować Henry'ego do jego przyszłej roli. Tammy mogła wychować dziecko, ale następcę tronu musiał wychować Mark. - Masz obowiązki do spełnienia - przypomniała mu. - Jesteś władcą tego kraju. - W świetle prawa władcą jest Henry. Zerknęła na śpiącego na jej ręku chłopczyka. - Tak? - W jej głosie brzmiała zjadliwa ironia. – Ma może podpisać jakąś ustawę? — Nie wypieram się moich obowiązków państwowych, ale nie będę mieszkał w zamku. Odtąd to jest twój dom i Henry'ego.

Posted in: Bez kategorii Tagged: flirt z szefem, witamina e działanie na skórę, kolor szminki dla blondynki,

Najczęściej czytane:

rócił do biura ISS w trzech częściach - zauważyła z sarkazmem. ...

Emmett wzruszył ramionami. - Wybieraj. - Cóż - odezwała się po chwili. - Ty dowodzisz operacją, więc nie mam w tej sprawie wiele do powiedzenia. ... [Read more...]

- Zaskoczyła cię moja odmowa? - spytała ostrożnie.

- Nie chcę się chwalić, lecz niejedna kobieta próbowała złowić mnie na męża. Wszystkie widziały jednak tylko to. - Powiódł ręką dokoła. - I moje rodzinne koneksje. - Chcesz przez to powiedzieć, że nie chciałyby cię, gdyby znały cię lepiej? ... [Read more...]

- Bello...

Nim zdążył zrobić dwa kroki, do pokoju wszedł Emmett. - Edwardzie, przepraszam, że przeszkadzam, ale ojciec chciałby pomówić z tobą przed kolacją. Obowiązek i przyjemność. Edward nie był pewien, czy kiedykolwiek uda mu się znaleźć między nimi równowagę. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.turek.pl

WordPress Theme by ThemeTaste