Wtedy miała jeszcze zadrutowane zeby. Z tego powodu
wzywali ambulans. Janet wzniosła oczy do góry. - Wierzysz jej? - Prawde mówiac, sam nie wiem, w co wierzyc - przyznał Paterno. - Przyjechała tu nie z me¿em, ale ze swoim szwagrem. Miała z nim romans, zanim wyszła za jego starszego brata. - Jej ma¿ pewnie jeszcze nie wrócił z pracy. - Mo¿liwe. - Paterno nie był tym zachwycony. - Ale wyczułem, ¿e tych dwoje - Nick i Marla - znowu maja sie ku sobie. Czułem to. - Jasne, jasne, ty romantyku - zakpiła Janet z usmiechem. - Mówie ci, stara miłosc nie zardzewiała. Janet potrzasneła głowa, przy czym krótkie ciemne włosy zatanczyły wokół jej twarzy. - Skad mo¿esz to wiedziec. 359 - Ja bardzo du¿o wiem - mruknał, a Janet zachichotała jak zawsze, kiedy udało jej sie wprawic go w zakłopotanie, co, zdaniem Paterno, zdarzało sie zdecydowanie zbyt czesto. - Mam zamiar pogadac z patrolem drogowym, mo¿e przysla kogos z psem. Marla Cahill twierdzi, ¿e nie ma torebki z dokumentami, a biorac pod uwage, z jaka siła samochód uderzył w barierke, torebka mo¿e sie znajdowac gdzies bardzo daleko. - Ci chłopcy sa dosc dokładni. Sadze, ¿e znalezliby ja, gdyby gdzies tam była. - Nie zaszkodzi sprawdzic - stwierdził, a Janet kiwneła mu dłonia na po¿egnanie i ruszyła do drzwi. Paterno siegnał po słuchawke telefonu. Nie miałby nic przeciwko temu, by najpierw samemu zajrzec do tej tajemniczej torebki. Był pewny, ¿e znalazłby tam cos ciekawego. - Przejrzałes mo¿e te pliki, które znalezlismy w komputerze Pam Delacroix? - spytała jeszcze. Kiedy dostali nakaz, wspólnie przeszukali dom na barce, ale znalezli tam tylko troche notatek i to, co było na twardym dysku komputera. - Wyglada na to, ¿e chciała napisac ksia¿ke. O adopcjach. Wykorzystujac prawdziwe przypadki. Troche faktów, troche fikcji, musze jeszcze przyjrzec sie temu dokładniej. - Paterno bawił sie ołówkiem. - Mo¿e warto byłoby te¿ poobserwowac dom Cahillów - powiedział, marszczac brwi. - Na wszelki wypadek. - Ale po co? Paterno skrzywił sie i wypluł gume do kosza na smieci. - Sadze, ¿e ktos próbuje zamordowac Marle Cahill. - Jezu, Tony - ¿achneła sie Janet, opierajac sie o futryne. - Dlaczego? - Sprawdzam to. Na razie moge ci powiedziec, ¿e ona jest ubezpieczona na ¿ycie, ale znowu nie tak wysoko, przynajmniej według standardów panujacych wsród tych ludzi. 360 A gdyby jej stary sie wkurzył, dlatego ¿e miała romans z innym, to po co, u diabła, miałby wzywac brata, z którym była kiedys zwiazana? - Prychnał z niesmakiem. - Niestety, ona