W drodze powrotnej Clemency szła obok rozszczebiotanych dziewcząt, Diany i Arabelli. Jak zwykle, towarzyszył im wierny Giles. Na szczęście wystarczało, że od czasu do czasu wtrącała krótki okrzyk zdziwienia czy aprobaty. Jej uczucia znajdowały się w stanie takiego zamętu, że nie potrafiłaby prowadzić logicznej konwersacji.

  • Fatma

W drodze powrotnej Clemency szła obok rozszczebiotanych dziewcząt, Diany i Arabelli. Jak zwykle, towarzyszył im wierny Giles. Na szczęście wystarczało, że od czasu do czasu wtrącała krótki okrzyk zdziwienia czy aprobaty. Jej uczucia znajdowały się w stanie takiego zamętu, że nie potrafiłaby prowadzić logicznej konwersacji.

07 February 2023 by Fatma

Przede wszystkim zdała sobie sprawę, że jest zakochana w Lysandrze. Ogarnęło ją uczucie podobne do tego, którego doświadczyła przed domkiem panny Biddenham, tyle że po stokroć silniejsze. Teraz poznała go już lepiej, potrafiła zrozumieć i docenić jego charakter. To dobry człowiek, pomyślała, uśmiechając się w zadumie. Dbał o zapewnienie godziwej przyszłości swojej siostrze i najbliższym, niepokoił się o losy pracowników i chłopów w majątku i jako głowa rodu był gotów wziąć na siebie cały ciężar od¬powiedzialności. Może w przeszłości, w towarzystwie pana Baverstocka, zachowywał się jak hulaka, uprawiając hazard czy goniąc za tancerkami z West Endu. Tego nie wie. Niewątpliwie jednak nie jest człowiekiem tak gwałtownym i brutalnym, jak jego brat. Clemency miała do przemyślenia wiele problemów, ale na razie nie potrafiła się skupić na żadnym z nich. Jej umysł zajęty był wspominaniem krótkiej wycieczki w górę strumyka i owej cennej chwili, gdy stała z nim po kostki w wodzie, obserwując zimorodka. Co by się mogło zdarzyć, gdyby nie zawołała go Arabella, pozostaje pytaniem, które zatrzyma sobie na spokojniejszą chwilę. Oriana wracała, tak jak przyszła, z markizem. Dzisiejszy dzień spędziła całkiem przyjemnie, choć nie udało się jej pogłębić wiedzy na temat finansowej kondycji Lysandra. Kiedy szli na końcu towarzystwa, niespodziewanie wyszło na jaw kolejne niebezpieczeństwo. Oriana dostrzegła z obu¬rzeniem, że markiz coraz to spogląda na Clemency. Były to jedynie krótkie zerknięcia, ale upewniły Orianę, że święci się tu coś niedobrego. Lysander jest dżentelmenem i nie pozwoliłby sobie na flirty z guwernantką, jednakże nie pozostaje obojętny na wdzięki tej bezwstydnicy. Przez moment ogarnęła ją wściekłość i całą siłą woli powstrzymywała się, by nie rzucić w stronę guwernantki paru dosadnych epitetów, które same cisnęły się na usta. A więc o to chodzi tej spryciarze! Nie zadowala się bałamuceniem Marka, teraz zastawia sidła na samego mar¬kiza! Tego już za wiele, pomyślała. Im prędzej panna Stoneham zniknie z horyzontu, tym lepiej. Musi rozważyć, jak się do tego zabrać. I ona, i Lysander powrócili do domu prawie w milczeniu, lecz żadne z nich tego nie zauważyło. Jeśli przedmiotem ich rozmyślań była ta sama osoba, to wnioski, jakie wysnuli, okazały się diametralnie różne. Gdy dotarli do Candover Court, Oriana podeszła do brata i chwyciła go za ramię. - Chciałabym zamienić z tobą słówko - powiedziała z uśmiechem, przeprosiwszy grzecznie Adelę. Wzięła go pod rękę i oddalili się w miejsce, gdzie nikt ich nie mógł usłyszeć. - O co chodzi, siostrzyczko? - Chcę, by zniknął z mojej drogi ten łakomy kąsek, za którym się tak uganiasz. - Naprawdę? - Oczywiście. Możesz potrzebować mojej pomocy. Fa¬bianowie trzymają jej stronę, wiesz o tym. Mark spojrzał na siostrę. - Daj spokój. Zawsze sobie pomagaliśmy, prawda? - Myślisz, że Lysander jest jej celem? - zapytał Mark marszcząc brwi. - Nie obchodzą mnie zamiary panny Stoneham - Oriana wzruszyła ramionami. - Jestem pewna, że poczuje się najlepiej w roli, jaką dla niej planujesz. - Bądź ostrożna, siostrzyczko. Chodzą słuchy, że Lysan¬der nie jest dobrą partią. Popatrz tylko na tę posiadłość. Alexander musiał popaść w olbrzymie długi. Tylko jednej nocy przehulał u Watiera dobre sześć tysięcy, byłem tam i widziałem. - Niepokoi mnie ta panna - ciągnęła Oriana, nie bacząc na jego słowa. - Jest taka dobra i uczynna. Nie znoszę tego rodzaju cukierkowych istot i z prawdziwą przyjemnością ujrzę jej upadek. - W porządku - uśmiechnął się Mark. - Powiem ci, co zamierzam zrobić. - W kilku słowach wyjaśnił swój plan. - Ale czy ona się zgodzi? - wątpiła Oriana. - Może się po prostu poskarżyć lady Helenie. - Nie sądzę. Doskonale zdaje sobie sprawę, że wejście Arabelli do towarzystwa zależy od jej dobrego zachowania. Nie zechce tak ryzykować. - Po tym wszystkim nie będziesz mógł tu pozostać - rzekła panna Baverstock po namyśle. - Moja droga, prawdę mówiąc, nie chcę. Jak dla mnie, czas się tutaj zbytnio dłuży. W sobotę rano nadejdzie list wzywający mnie do domu. - Przecież nie możesz podróżować w niedzielę! - Mylisz się. Zresztą mój pobyt tu jest bez sensu, Oriano. Nie mam pojęcia, co stało się z Lysandrem, ale zachowuje się ostatnio jak stary, oklapły pies. Nie, wolę miły wypad do Paryża z rozkoszną panną Stoneham. - A co ze mną? Nie możesz mnie tu tak po prostu zostawić. Pomyśl tylko, w jak dwuznacznej stawiasz mnie sytuacji. - Twoja sytuacja wcale nie będzie dwuznaczna, jeśli nie połączy się zniknięcia panny Stoneham ze mną. Będą może coś podejrzewać, lecz nikt nie odważy się powiedzieć słowa na głos. A kiedy zabiorę stąd dziewczynę, dla ciebie droga do Lysandra stanie otworem, jeśli tylko tego pragniesz. - A co z Arabellą? - zapytała z wolna. - Znajdzie drogę do domu. I jeśli wie, co dla niej najlepsze, będzie trzymać buzię na kłódkę. - W porządku. Powiedz, kiedy będziesz potrzebował mojej pomocy. - Zamierzałem zostawić krótki liścik pannie Stoneham i przed wyjazdem podrzucić go do jej pokoju. Bezpieczniej jednak będzie, jeśli ty to zrobisz. Po powrocie do domu Lysander zastał na stoliku w hallu list od Thorhilla. Prawnik pisał, że potrafi już określić z grubsza wielkość długów markiza, proponuje więc swój przyjazd do Candover Court w przyszłym tygodniu, jeśli tylko nie sprawi to kłopotu. Poza tym otrzymał właśnie kilka propozycji kupna posiadłości i chciałby przedyskutować je z markizem. Lysander szybko przebiegł wiadomość wzrokiem i już miał zamiar odłożyć list na stolik, gdy zauważył dopisek na drugiej stronie kartki. Opowiadał mi pan o swojej niefortunnej wizycie u pani Hastings-Whinborough - pisał Thorhill. - Być może zainte-resuje pana wiadomość, że owa młoda dama nie wstała jeszcze odnaleziona. Mój kolega po fachu, pan Jameson, który zajmuje się jej sprawami, przypuszcza, że uciekła do Abbots Candover! Wszystko wskazuje na to, że zatrzymała się tam u swojej kuzynki. Powiedziałem panu Jamesonowi, że to dość wątpliwe: piękne dziedziczki nie pozostają nie zauważone w małych wioskach. Dało się zauważyć, że choć poprzednia strona listu od pana Thorhilla została przeczytana dość pobieżnie, jego dopisek potraktowano z większą uwagą, markiz bowiem, przyciągnąwszy sobie krzesło, usiadł i jeszcze raz zagłębił się w lekturze. 7 Informacje na temat panny Baverstock, które lady Helena Candover uzyskała od kuzynki Marii, były wystarczająco alarmujące, żeby przestrzec ją przed tą młodą damą. Po pierwsze, istniało duże niebezpieczeństwo, że Oriana uczyni wszystko, by jak najszybciej zostać markizą. Po drugie, najwyraźniej starała się dostać w swe szpony pannę Stoneham. Lady Helena nie zamierzała dopuścić do tego, by jedyna sensowna guwernantka, która wydawała się mieć dobry wpływ na Arabellę, była nękana przez tę butną pannę. A już z pewnością nie chciała, by weszła ona do rodziny. Dlaczego tak się dzieje, pomyślała, że gdy tylko ma się do czynienia z ludźmi, zaczynają się kłopoty? Prawdę mówiąc, wolała już swoje psy, które robiły, co im kazała, i dobrze znały swoje miejsce. Musi się zdecydować, jak ma postąpić w tej sprawie. - Panno Baverstock - oznajmiła następnego dnia przy śniadaniu. - Dzisiaj po południu zamierzam złożyć wizytę pastorowi i jego żonie. Byłabym wdzięczna, gdyby mogła mi pani towarzyszyć. Z pewnością pani nie pożałuje. - Propo¬zycja została wygłoszona tonem nie znoszącym sprzeciwu. - Oczywiście, lady Heleno. - Panno Stoneham, jeśli zabierze się pani z nami, z przyjemnością podrzucę panią na godzinkę do kuzynki. Będzie okazja, żeby zawieźć jej trochę owoców z naszego ogrodu. - Bardzo dziękuję, lady Heleno. - Zatem wyruszamy o drugiej. Lysandrze, zechcesz za¬mówić powóz? Nie potrzebujesz go już po południu. - Czy to stwierdzenie, czy tylko zapytanie? - mruknął pod nosem Mark. - Straszna kobieta ta twoja ciotka. - Zarówno mój powóz, jak i ogród są do twojej dyspozycji, ciociu - odparł cierpko markiz. Lady Helena pozostała jednak nieczuła na jego ironię i spokojnie zajęła się psami. Arabella i Diana, które nie przepadały za Oriana, wymie¬niły porozumiewawcze spojrzenia. Arabella poczuła lekki niepokój na myśl o tym, że ciotka poświęca tej damie szczególną uwagę. Gdy tylko pozwoliła na to etykieta, dziewczęta przeprosiły pozostałych i udały się do pokoju lekcyjnego przedyskutować tę sprawę. Clemency skrzywiła się słysząc ton markiza - bynajmniej nie miała ochoty, by jej kuzynka stała się celem jego wymuszanej szczodrości. Oriana uśmiechnęła się z zadowoleniem i poczęstowała się jeszcze jedną dorodną brzoskwinią z sadów markiza.

Posted in: Bez kategorii Tagged: szukam sponsor, candy quebo tekst, chomiki po urodzeniu,

Najczęściej czytane:

kiedy powiedział to do Clare, którą właśnie

umieścili w karetce. Domyślał się, że uznali go za bezduszną świnię, Clare, z twarzą częściowo zasłoniętą maską tlenową, otworzyła znów oczy, ale ... [Read more...]

Spojrzał na małą i zwiesił głowę, skulił się w sobie.

- Dobrze - mruknął z rezygnacją. - Ale jak coś spieprzę, żeby potem nie było na mnie - zastrzegł się. Maggie podniosła się ze śmiechem i zarzuciła mu ... [Read more...]

- Wcale go nie zabiłaś. Sto razy ci mówiłem, że to nie

twoja wina. - Owszem, moja. - Uczepiła się palcami jego koszuli jak dziecko spódnicy matki. - Nasz synek nie umarł ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.turek.pl

WordPress Theme by ThemeTaste