wiadomość w sprawie pracy. Zadzwonię później.
Kiedy dotarł do firmy, Bianca nigdzie nie było widać, koledzy zaś zapytali tylko w zwykły, zdawkowy sposób, gdzie się wczoraj podziewał. 303 Matthew wysnuł stąd wniosek, że skoro wyraźnie nic nie wiedzą o jego kłopotach, to znaczy, że ma jeszcze tę robotę. Na razie. Z uczuciem ulgi - wprawdzie chwilowym - usiadł przy desce i zagłębił się w pracy. Centrum handlowe Dagenham nigdy nie wydawało mu się piękniejsze. Zuzanna, Imogen i Chloe spały kamiennym snem aż do południa, kiedy zerwały się na równe nogi z wyrzutami sumienia, że zostawiły Sylwię na pastwę losu. Gdy Zuzanna zeszła do kuchni na kawę, zastała tam Flic. - Boże, już się ubrałaś! - Miałam to i owo do zrobienia - wyjaśniła dziewczyna. - Poza tym nie mogłabym zasnąć. - Naprawdę powinnaś się chociaż położyć. Nie pomożesz babci, jeśli sama się rozchorujesz! Dzwoniłaś do szpitala? - Oczywiście. Nie pozwolili mi z nią porozmawiać, ale powiedzieli, że czuje się lepiej. - Mogłaś przyjść i mi powiedzieć. - Chloe weszła do kuchni w dżinsach, po drodze wciągając przez głowę turkusowy sweter. - Możemy już jechać? Nie chciałam tak długo spać. - Za chwilę - odrzekła Zuzanna, sypiąc do filtra kostarykańską kawę. - Skoro jesteś gotowa, to może pójdziemy przodem? - zwróciła się Chloe do Flic. - Dobrze. Chyba ci to nie przeszkadza, Zuzanno? Zuzanna zawahała się, ale nagle pomyślała o rzadkiej okazji do rozmowy w cztery oczy z Imogen. - Jasne, że nie, tylko pamiętajcie, żeby zachowywać się spokojnie przy Groosi. Nie wolno jej teraz martwić. - Nie jesteśmy głupie - odparła Chloe. - Wiem. Napiła się mocnej kawy i poszła na górę. Nasłuchiwała chwilę pod drzwiami Imogen, ale z pokoju nie dobiegał żaden dźwięk, więc postanowiła się odświeżyć i ubrać. Potem wróciła do kuchni. Wpuściła Kahlego, upiekła dwie grzanki z pełnoziarnistego chleba, nalała szklankę soku pomarańczowego, ustawiła to wszystko na tacy razem z pojemnikiem miodu i zaniosła na górę. Balansując tacą na jednej ręce, zapukała do Imogen. 304 - Czego? - spytał rozdrażniony głos. - To tylko ja. - Zuzanna otworzyła drzwi. - Przyniosłam ci małe co nieco. Chyba nie masz nic przeciwko temu? Imogen leżała na łóżku wciąż w tej samej koszulce z Astrid. Ufarbowane na czarno krótkie włosy sterczały na wszystkie strony, odcinając się od bladej twarzy. - Zimno tu. - Zuzanna postawiła tacę na łóżku. - Może chcesz szlafrok albo sweter? - Nie, dziękuję. - Dasz radę coś zjeść? - Jasne. - Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Nie jestem chora. Zuzanna usiadła w nogach łóżka.