Alli uniosła brwi, pamiętając, co Mark jej powiedział.
- Pani nie mogłaby - rzekła. - Nie. - Kobieta potrząsnęła głową. - Mam waŜniejsze powody niŜ te, jakie podałam Markowi. Kiedy przyniósł to dziecko do domu, widziałam, Ŝe był cały spięty. Powiedziałam, Ŝe mu pomogę, zaufał mi i w jednej chwili przestał się małą interesować, nie zauwaŜał jej. Ale ja wiedziałam, co jest grane. - A co było grane? - Musiało potrwać, zanim zbliŜył się do dziewczynki. Miłość wymaga czasu. Kobieta zajrzała do garnka, który stał na płycie kuchennej. Poza kurczakiem, którego Mark sobie zaŜyczył, postanowiła ugotować zupę jarzynową. Obejrzała się na Alli. - Erika była cudowną dziewczynką - zaczęła. - Ale jak kaŜde dziecko była uparta i ciągle płakała. Mark nie wiedział, co począć, nie umiał nawet jej przewinąć. Nauczyłam go podstawowych rzeczy i powiedziałam, Ŝe z resztą sam sobie poradzi. I tak się stało. - Od dawna zna pani Marka? - zapytała Alli. - MoŜna powiedzieć, Ŝe od zawsze. Zaczęłam u nich pracować, gdy zmarł mu ojciec, niedługo potem matka. Mark miał siedem lat, Matt pięć. Straszny los. Caroline Hartman była wspaniałą kobietą i do dziś nie wiem, co ona widziała w Nathanielu. Facet zimny, bez serca. Jedyne, na czym mu zaleŜało, to ta jego ziemia z naftą w środku. Nigdy nie okazywał uczuć, bo jego zdaniem uczucie to przejaw słabości, i karał swoich synów, jak odwaŜyli się publicznie okazać tę słabość. Pamiętam, Ŝe Mark i Matt po śmierci matki często szli spać na głodniaka. - Kobieta podeszła do stołu, przy którym siedziała Alli. - Matta karał najczęściej, bo był podobny do matki... Mark nauczył się kręcić i starał się nie naraŜać staremu. Nie ma chyba na świecie drugiego takiego wściekłego typa, jakim był Nathaniel Hartman. Dlatego oni obaj, Mark i Matt, uciekli z domu, jak tylko skończyli szkołę. Mark wstąpił do marynarki, a Matt po dwóch latach do collegeu na Zachodzie. Obaj zaklinali się, Ŝe póki ojciec Ŝyje, nie wrócą do Royal, i słowa dotrzymali. Przyjechali tylko na jego pogrzeb, by się przekonać, Ŝe on naprawdę leŜy w trumnie. Byłam taka szczęśliwa, kiedy Mark powiedział mi, Ŝe spotkał kobietę i chce się Ŝenić. I strasznie się zmartwiłam, jak dowiedziałam się, co się stało z jego Ŝoną i Ŝe został sam na świecie. Tym bardziej Ŝe nie mieli dzieci. Mark na pogrzebie ojca powiedział mi, Ŝe nie chciał mieć dzieci, tak podobno oboje postanowili. Nieustępliwy z niego człowiek. Alli, składając ubranka Eriki, uniosła wzrok i napotkała spojrzenie pani Sanders. - Dlaczego pani sądzi, Ŝe on jest taki nieustępliwy? -zapytała. - Mark uwaŜa siebie za takiego samego macho, jakim był jego ojciec. Ja w to, rzecz jasna, nie wierzę. Dlatego namawiałam go, by zajął się Eriką, wtedy sam się przekona, Ŝe nie miał racji. Obserwuję go, jak odnosi się do dziecka, jakim darzy je uczuciem. Podejrzewam czasem, Ŝe nie zdaje sobie z tego sprawy. Alli przyznała jej w duchu rację. - Jak pan Hartman mógł traktować tak swoich synów? Pamiętam, co mówiła moja matka, jak byłam jeszcze mała, i... - Twoja matka? - zapytała pani Sanders nie tając zdziwienia. - Tak. Przed laty matka posługiwała tutaj. Pani Sanders zaniemówiła na chwilę, wpatrywała się tylko w Alli z malującym się na twarzy niedowierzaniem. - Ty jesteś córką Mildred Lind? - Tak - odparła Alli. - No proszę, jaki świat jest mały! Znałam twoją matkę. Gdy wyszła za mąŜ, chodziłyśmy do tego samego kościoła. A potem wyjechałam z męŜem na parę lat. Po powrocie kupiliśmy kawałek ziemi za miastem, bo rodzina nam się powiększyła. Spojrzała na Alli i potrząsnęła głową ze smutkiem.